fbpx
Moje portal

Razem

możemy więcej

Stała więź z mieszkańcami wsi

Rozmowa z Ireneuszem Niewiarowskim, prezesem Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów
– 25-lecie KSS to z pewnością dowód sukcesu tego wielkiego społecznego i obywatelskiego projektu. A jak na minione ćwierćwiecze spogląda pan z własnej osobistej perspektywy polityka, samorządowca i działacza społecznego?


– To na pewno sukces polskiej demokracji, wolności, samorządności i społeczeństwa obywatelskiego, bo jako ruch sołtysów w tym nurcie wyrastaliśmy. Jeżeli duża ogólnopolska organizacja pozarządowa – intensywnie i nieprzerwanie przez ponad ćwierć wieku działająca na rzecz środowisk, które ją powołały – ma się nadal dobrze, to znaczy, że jest potrzebna, że właściwie i skutecznie realizuje swoją misję. Przede wszystkim jednak to wszyscy uczestnicy tego szerokiego ruchu, a jest ich w Polsce ponad 17 tysięcy – sołtysi, członkowie rad sołeckich – powinni w ten sposób postrzegać jego znaczenie. I sądzę, że tak właśnie postrzegają, skoro delegaci stowarzyszeń sołtysów tylekroć odnawiali powierzony mi mandat. Dziękuję im za to. Dziękuję za troskę o sprawy wsi, za codzienną pracę. W ten sposób kreują również siłę oraz autorytet naszego stowarzyszenia. Wiele im zawdzięczam. To nauki czerpane z setek podróży po Polsce, z tysięcy spotkań i godzin spędzonych na rozmowach z ludźmi, który swoją społeczną aktywnością zmieniają naszą ojczyznę. Starając się pomagać w rozwiązywaniu problemów sołtysów i mieszkańców sołectw na wiele polskich spraw nauczyłem się patrzeć z całkiem innej perspektywy. Tego doświadczenia nie zdobywa się wyłącznie zasiadając przez lata w parlamencie.
– Był pan w latach 80. ubiegłego wieku działaczem „Solidarności” rolników, zakładał Komitety Obywatelskie, zasiadał w pierwszym od czasów dwudziestolecia międzywojennego demokratycznie wybranym Senacie, dlaczego wzorem wielu ludzi z podobnym jak pańskie CV nie wybrał pan kariery urzędniczej czy w biznesie?
– Moja droga, którą podążałem była konsekwentna – od pierwszej „Solidarności”, poprzez działalność w stanie wojennym aż po pracę w parlamencie. Z tej zatem – mojej osobistej perspektywy – inicjatywy na rzecz sołtysów mają swoje źródło w roku 1980, roku powstania „Solidarności”. Przełom 1989 roku, w którym wywalczyliśmy wolność, demokrację i suwerenne państwo był dla mnie impulsem do działania, aby potencjał społeczny uwolniony przez zdobyte wartości został jak najlepiej wykorzystany. Należało wtedy organizować społeczeństwo obywatelskie, w tym także poprzez powoływanie organizacji pozarządowych.
– Co skupiało uwagę byłych solidarnościowych działaczy na środowisku sołtysów?
– Sołtysi nawet w czasach peerelowskich, gdy ciążył nam brak obywatelskich swobód, w zdecydowanej większości wybierani byli demokratycznie, mieli mocny mandat mieszkańców wsi. Podobnie jak dzisiaj. To było naturalne, że jako członek senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego już w 1990 roku chciałem z nimi pracować. To w Senacie ukształtowana została koncepcja powołania do życia prawdziwego samorządu terytorialnego, a opracowane wtedy ustawy stały się fundamentem obecnego ustroju Polski. Uwzględniono w nich zasadę pomocniczości. Sołtys był w tej idei już nie tylko przedstawicielem władzy lokalnej na wsi, ale również – a może przede wszystkim – reprezentantem jej mieszkańców. Ich liderem. Wiedzieliśmy, że przemiany na wsi będą wyjątkowo trudne. W sołtysach widzieliśmy jednak ludzi, którzy byli w stanie wyzwolić społeczeństwo z grożącego mu marazmu, wskazać szansę i możliwości działania dla dobra wspólnego i rozwoju wsi.
– Jak to się odbywało?
– Jako senator zacząłem od zapraszania sołtysów ówczesnego województwa konińskiego na rożnego rodzaju spotkania i narady. Potem powstało Kolegium Sołtysów przy senatorze, które miało kształt ciała konsultacyjno-doradczego. Grupa moich współpracowników, byłych działaczy „Solidarności”, pomagała mi w organizacji dużych spotkań z sołtysami, na których z pierwszej ręki otrzymywali informacje dotyczące działań administracji państwowej, mogli formułować swoje pytania i uwagi. Wielu uczestników tych spotkań wyrażało chęć działania na rzecz całego środowiska sołtysów, wspierania się, wymiany doświadczeń oraz informacji. I tak powstało w województwie konińskim pierwsze w Polsce stowarzyszenie sołtysów. Jego komitet założycielski tworzyli: Feliks Kowalik, Krzysztof Jasiński, Mieczysław Kasprzak i Jan Głąb, ale w działania organizacyjne angażowało się ich więcej, wśród nich Bolesław Szewczyk, Ryszard Papierkowski, Stanisław Pełka, Tadeusz Ziarniak, Paweł Kędzia, Jerzy Krzyżak, Józef Budynek i inni. Pracowali we władzach stowarzyszenia, organizowali gminne koła sołtysów, informowali swoich kolegów i lokalne władze o naszych przedsięwzięciach. Wkrótce, bo w 1992 r., ukonstytuowały się władze wojewódzkie stowarzyszenia z prezesem Ryszardem Papierkowskim, a ja zostałem prezesem honorowym tej organizacji z prawem reprezentowania jej na zewnątrz. W tym momencie w znaczeniu formalnym stałem się działaczem stowarzyszenia sołtysów, chociaż sołtysem nie byłem, ale mieszkałem i do dzisiaj mieszkam na wsi pod Kłodawą.
– Jaki związek mają te historyczne fakty z obecnym Krajowym Stowarzyszeniem Sołtysów?
– Działania podejmowane w województwie konińskim stały się impulsem i wzorcem do podobnych inicjatyw w innych regionach. Bardzo nam w tym pomógł prawnik i dziennikarz Zygmunt Zell, który uczestniczył w redakcji statutu stowarzyszenia oraz przygotowaniu pierwszych formalnych zebrań i dokumentów. Już w 1994 roku funkcjonowało w Polsce osiem stowarzyszeń sołtysów – wojewódzkich: w konińskim, nowosądeckim, sieradzkim i rzeszowskim, rejonowych jak np. Ziemi Chrzanowskiej czy Bochni oraz gminnych np. w Aleksandrowie Kujawskim.
– Co było nośnikiem tej idei?
– Nieocenione w początkowej fazie okazało się powołane przez nas własne wydawnictwo, a zwłaszcza Gazeta Sołecka oraz „Kalendarz sołtysa” wydawany dzisiaj pod tytułem „Poradnik radnego i sołtysa”, wspierali nas w tych przedsięwzięciach Joanna i Zdzisław Iwaniccy. Pani Joanna od tamtej pory nieprzerwanie kieruje zespołem redakcyjnym Gazety Sołeckiej. Miesięcznik stał się później organem Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów. Wspaniale informuje o sprawach ważnych dla sołtysów, zamieszcza porady prawne i ekonomiczne, upowszechnia dobre praktyki wiążące się z aktywnością wiejskich wspólnot, od kilkunastu lat organizuje ogólnopolski konkurs „Sołtys Roku”, czytany jest przez samorządowców i zwykłych mieszkańców wsi. Bardzo ważną formą bezpośredniego kontaktu sołtysów z całej Polski stały się organizowane od 1993 roku Pielgrzymki Sołtysów i Środowisk Wiejskich do sanktuarium w Licheniu. W przygotowaniach do ich organizacji spotkaliśmy się z ogromną życzliwością Księży Marianów – kustoszów sanktuarium oraz duchowieństwa diecezjalnego, w tym ks. bp. Romana Andrzejewskiego, ówczesnego Krajowego Duszpasterza Rolników, który patronował inicjatywom KSS aż do swojej śmierci w 2003 roku. To w Licheniu właśnie podczas II Krajowej Pielgrzymki ukonstytuował się 18-osobowy Komitet Założycielski Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów. Jesienią tego roku organizacja, która przyjęła formę związku stowarzyszeń zyskała osobowość prawną i rozpoczęła swoją intensywną działalność na rzecz sołtysów, samorządu terytorialnego oraz społeczeństwa obywatelskiego na wsi.
– Co było charakterystyczne w działaniach KSS w latach ostatniej dekady XX wieku?
– To były lata pionierskie nie tylko w działaniach naszej organizacji. Wieś odczuwała trudy transformacji, ale determinacja oraz skuteczność samorządów lokalnych w przezwyciężaniu zaniedbań czasów peerelowskich dawała nadzieję na rychły rozwój obszarów wiejskich. Nasze organizacje nie tylko wspierały samorządy w tych staraniach, ale też mocno uświadamiały im znaczenie sołectwa oraz potrzebę poszanowania zasady pomocniczości, która mówi, że władza powinna mieć znaczenie wspierające w stosunku do działań jednostek, które ją ustanowiły. Tam, gdzie nie jest to konieczne, państwo powinno pozwolić działać społeczeństwu obywatelskiemu, rodzinom, wolnemu rynkowi. W sytuacji wymagającej interwencji powinno się natomiast rozwiązywać problem na szczeblu możliwie najbliższym obywatelom. Koncentrowaliśmy się na pracy organicznej. Organizowaliśmy różnego rodzaju szkolenia dla sołtysów i radnych, wyjazdy studyjne, doradzaliśmy, edukowaliśmy pokazując jak funkcjonuje samorząd, jak powoływać organizacje pozarządowe, aktywizować wspólnoty, jak inicjować lokalne przedsięwzięcia korzystając ze środków pomocowych, upowszechnialiśmy wiedzę o funduszach przedakcesyjnych, podejmowaliśmy współpracę międzynarodową, m.in. w ramach ICRA – Międzynarodowej Organizacji Rolników o proweniencji chrześcijańskiej. Pomagały nam w tych działaniach obecne na wsi ogólnopolskie fundacje, m.in. Fundacja Wspomagania Wsi, Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, Fundacja Batorego i inne. KSS dawało często przykład społecznego zaangażowania czy rozwiązywania konkretnych spraw, np. angażując się w reaktywację i wybory do izb rolniczych, tworząc organizację charytatywną – Bank Żywności w Koninie. Przekazywaliśmy korporacjom samorządowym i parlamentarzystom postulaty sołtysów. Efektem były zmiany niektórych przepisów, jak umożliwienie sołtysom udziału w posiedzeniach rad gmin, uregulowanie sprawy diet i zwrotu kosztów podróży, a następnie ochrona prawna sołtysa jako funkcjonariusza państwowego. Bardzo wspierał nas w tych staraniach nieżyjący już poseł Piotr Buczkowski, przewodniczący Komisji Samorządu Terytorialnego, który gościł m.in. w Licheniu i wielokrotnie uczestniczył w naszych debatach. Pewnych rzeczy nie udało się załatwić, jak wzmocnienie podmiotowości sołectwa, inne wprowadziliśmy stopniowo. Na pewno zmienialiśmy postrzeganie funkcji sołtysa i sołectwa, zarówno przez samorządowców jak też urzędników państwowych i polityków. Wysłuchiwano nas, często to stowarzyszenia sołeckie inicjowały dialog na tematy ważne dla polskiej wsi.
– Na początku XXI stulecia KSS znalazło się blisko silnych konfliktów rozdzierających polską wieś, a przystępując do „Paktu dla wsi i rolnictwa” opowiedziało się po stronie rządowej.
– Opowiedzieliśmy się po stronie mieszkańców wsi. Chcieliśmy uzmysłowić zarówno Samoobronie, jak i rządowi, że wieś to nie tylko rolnictwo, że konfliktu ekonomicznego czy związkowego nie można eskalować ryzykując spokojem społecznym. Okazało się, że mieliśmy rację. Kiedy emocje opadły najlepszym sposobem rozwiania lęków polskich rolników przed unijną dominacją okazał się dialog i spokojne wyjaśnianie, czym ma być akcesja do UE, jakie są związane z tym społeczne oczekiwania i obawy oraz stopniowe spełnianie tych oczekiwań. Tę postawę oraz rosnący potencjał KSS doceniła strona rządowa powierzając nam wiele projektów związanych z akcją edukacyjną i szkoleniową na obszarach wiejskich w okresie poprzedzającym akcesję do UE. Wiele się przy tym nauczyliśmy. Dlatego w późniejszych latach w działaniach KSS wiele wysiłku włożyło w promocję wiedzy o Unii, a także uświadamianie związanych z naszym członkostwem korzyści i możliwości. Podobnie było przed niedawnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego i 15. rocznicą członkostwa Polski w UE, gdy w partnerstwie z Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Polsce organizowaliśmy cykl spotkań i debat poświeconych Wspólnej Polityce Rolnej czy wydawaliśmy publikacje upowszechniające wiedzę przydatną polskim wyborcom.
– KSS funkcjonowało już w nowych warunkach administracyjnych, większość lokalnych organizacji sołtysów przekształciła się w większe regionalne stowarzyszenia. Z jakim skutkiem?
– Z pozytywnym. Silniejsze organizacje zyskiwały szersze możliwości działania. Mogły swobodnie korzystać z własnej autonomii podejmując się różnorakich działań na rzecz swoich członków i mieszkańców. Z powodzeniem, jak np. w Małopolskim Stowarzyszeniu Sołtysów, kierowanym przez wiele lat przez nieodżałowanej pamięci Antoniego Rapacza, inicjowano projekty międzyregionalne, wydawano własne poradniki czy gazety. Takie przykłady można by mnożyć powołując się na doświadczenia Podkarpacia, Wielkopolski, gdzie działał przez wiele lat zmarły kilka lat temu Franciszek Sztuka, a także na osiągnięcia sołtysów Podlasia, Pomorza, województw: lubuskiego czy mazowieckiego, świętokrzyskiego, łódzkiego czy kujawsko-pomorskiego. Oprócz codziennej działalności związanej z reprezentowaniem sołtysów wobec władz samorządowych oraz instytucji państwowych stowarzyszenia regionalne z dobrym skutkiem włączyły się w nurt pracy organicznej angażując się w organizację szkoleń i spotkań informacyjnych adresowanych do różnych środowisk wiejskich, stawały się animatorem rożnego rodzaju wydarzeń kulturalnych, takich jak np. Krajowy Turniej Sołtysów w Wąchocku, Wielkopolski Piknik Sołtysów w Sompolnie, a także lokalne czy regionalne wystawy oraz konkursy.
– Gdyby trzeba było opisać dokonania KSS wskazując najwyżej jeden czy dwa przykłady to…
– ...bez wahania wskazałbym na fundusz sołecki. To bardzo ważne narzędzie finansowe wspomagające rozwój lokalny, a co najważniejsze łączące się z aktywnością mieszkańców i stymulujące tę aktywność. W ten sposób pomnażany jest systematycznie kapitał społeczny tysięcy polskich sołectw. Fundusz sołecki nie jest obligatoryjny, ale obowiązuje już w ponad 70 proc. polskich gmin, które w ten sposób wsparły dziesiątki tysięcy inicjatyw mieszkańców wsi. Ustawa o funduszu sołeckim weszła w życie w 2009 roku za rządów PO i PSL, ale jest sukcesem wszystkich sił w polskim parlamencie, który ją przyjął. Prace nad podobnymi rozwiązaniami podejmowane były już wcześniej, ale dopiero te zainicjowane w 2007 r. w resorcie MSWiA i prowadzone przy udziale naszych przedstawicieli zakończyły się sukcesem. Fundusze sołeckie przynoszą efekt nie tylko w postaci konkretnych mikro-inwestycji. Każda wydatkowana z nich złotówka może być wzbogacona dodatkowo pracą społeczną, współdziałaniem lokalnych organizacji społecznych oraz wzmocnieniem więzi społecznych.
– Z funduszem sołeckim ściśle wiąże się metoda odnowy wsi.
– Tak. Chodzi w niej m.in. o to, aby wszystkie te działania, które tak wspaniale odmieniają polską wieś były starannie planowane zgodnie z potrzebami mieszkańców, a oni sami w swych strategiach i konkretnych realizacjach mogli urzeczywistniać swoje wizje rozwoju otrzymując wsparcie, które nie tylko pozwoli uzyskać zamierzony cel, ale pomnoży kapitał społeczny danej wspólnoty. Prekursorem metody odnowy wsi w Polsce jest były wojewoda opolski, a obecny poseł Ryszard Wilczyński. Odnowa wsi znajduje coraz szersze zrozumienie wśród samorządów różnych szczebli i, co ważne, wiele polskich regionów dopracowało się własnych wartościowych programów wspierających różne formy rozwoju lokalnego oparte na tej metodzie.
– Co decyduje o współczesnym znaczeniu i sile organizacji sołtysów?
– Stała więź z członkami i mieszkańcami wsi. To nie tylko okazjonalne czy odświętne kontakty, ale nieustanne wsłuchiwanie się w to, co się dzieje na wsi i w małych miastach, co zmienia się w prawodawstwie dotyczącym samorządu, a więc również dotyczącym sołtysów i wspólnot sołeckich. Dowodem na to, że taka uwaga jest niezbędna, było ubiegłoroczne nasze negatywne stanowisko w sprawie projektu ustawy o prawie łowieckim, który nakładał na sołtysów liczne obowiązki, do których nie byli przygotowani i które mogły skonfliktować ich z najbliższym środowiskiem. Ustawa w wadliwym kształcie ostatecznie nie weszła w życie. Ważne też jest nadal prawne wzmocnienie sołectwa i funkcji sołtysa oraz umożliwienie lokalnym wspólnotom gospodarowania wypracowanymi środkami i własnym majątkiem. Wiązać się to winno z przyznaniem sołectwu ułomnej osobowości prawnej, tak jak to jest zapisane w projekcie ustawy znajdującej się w lasce marszałkowskiej i popartej ponownie podczas posiedzenia Rady Krajowej KSS w Gdańsku.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał:
Ryszard Jałoszyński

Kategoria: